NIE TYLKO NA WIELKI POST…
Słowo „krzywda” kojarzy się nam ze zranieniem, bólem. Mówimy: stała się nam krzywda, gdy ktoś nas obmówił, był nieuczciwy, oszukał, niesprawiedliwie oskarżył itd. Natomiast „uraza” to coś, co po takich sytuacjach pozostaje w sercu i czego człowiek sam własnymi siłami pokonać nie potrafi. A więc, jak CIERPLIWIE znosić takie krzywdy i na dodatek urazy CHĘTNIE darować? Czy to nie przekracza naszych ludzkich możliwości? Tak, często przekracza i dlatego potrzebujemy Bożej pomocy. Bardzo ważne jest tu jeszcze jedno słowo: PRZEBACZENIE, o które się przecież modlimy „… i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili”.
I to dla nas, dorosłych i wierzących, powinna być wystarczająca odpowiedź. Ale jak wyjaśnić to małemu przedszkolakowi, który – jak dobrze wiemy z doświadczenia – często czuje się skrzywdzony, co najczęściej wyraża w słowach: „To niesprawiedliwe…”.
A można je usłyszeć w przedszkolu wtedy, gdy dziecko chce się bawić zabawką, która akurat jest w rękach kolegi, kiedy pierwsza para przed wyjściem na spacer jest już zajęta i trzeba przejść do następnej w kolejności, gdy przy częstowaniu cukierkami zostają już tylko te, których się nie lubi, gdy ktoś zajmie miejsce obok ulubionej pani nauczycielki itp. Kolejny etap to obrażanie się i odchodzenie od grupy, by pokazać, że się jest skrzywdzonym.
Może dla nas dorosłych to takie drobnostki, ale nie dla dzieci. One takie sytuacje przeżywają bardzo mocno. No i co dalej z tym zrobić? Chodzi o to, by nie zbagatelizować przeżyć dziecka i pomóc mu je cierpliwie znosić, darować i przebaczać. Codzienność przedszkolna pokazuje, że dzieci nie są pamiętliwe, szybko się pokłócą, obrażą i zaraz już bawią się dalej – chociaż słowo przepraszam jest czasem trudne do wypowiedzenia, a „niesprawiedliwość” pozostaje w sercu i wyraża się często, np. przypominaniem winy, pokazaniem języka, brzydkim słowem, odsunięciem kogoś od zabawy, niepożyczeniem kredki itp. To sposoby przedszkolaków na radzenie sobie z krzywdą. Ale wiemy, że nie o to chodzi, nie tak uczy Pan Jezus. I to właśnie trzeba mówić dzieciom słowem i własnym przykładem (ewangeliczną postawą).
Jeśli dziecko nauczy się w domu, przedszkolu i najbliższym otoczeniu przeżywać różne „niesprawiedliwości”, to później przeniesie ten sposób cierpliwego znoszenia krzywd i chętnego darowania uraz na coraz to nowe i trudniejsze sytuacje, które przecież nie ominą go w życiu.
Może nie będzie to takie łatwe, bo w tym świecie słowa: cierpliwość, znoszenie krzywd, darowanie win nie są „modne”, a często nawet wyśmiewane, a przebaczenie traktowane jest nawet jako słabość. Ale wiedzmy, że warto! Bo każdy uczynek miłosierdzia, to krok w stronę nieba!
s. Edyta Piekarz SBDNP