Krzyszof Arsenowicz: Podczas naszej pierwszej rozmowy odwoływałeś się do myśli antycznej. Jako historyk filozofii doceniasz wartość tej kultury. Może zatem powinniśmy sięgnąć do tzw. źródeł naszej kultury? Jak w starożytności rozumiano miłość, osobowe relacje?
Mikołaj Krasnodębski: Platon w dialogach Uczta i Fajdros przedstawia wizję miłości – erosa. Eros to siła jednocząca i pośrednicząca między tym, co zmysłowe, a ponadzmysłowe, „siła uskrzydlająca”. Eros-miłość jest pobudzony przez piękno i kieruje człowieka do piękna najwyższego (Dobra). Bez Erosa nie ma społeczeństwa, państwa. Ujawnia się tu rola powiązań i osobowych relacji. Sokrates, który jest bohaterem w dialogu Uczta, wychowuje samego Erosa. Od „prostackiego popędu”, który zmierza do zaspokojenia swoich pragnień, przekształca go w szlachetne pożądanie dobra, związane z uszlachetnieniem ukochanego, osiągnięciem sprawiedliwości, roztropności, męstwa i mądrości, czyli cnoty – arete (Uczta, 181 b).
Sokrates i Platon nadali Erosowi moralny wymiar. Jak pisze Platon – „można człowiekowi pozwolić na szukanie rozkoszy, bacząc jednak na to, aby się nie zepsuł, podobnie jak lekarz musi umieć posługiwać się umiejętnością kucharza, ale i kontrolować je” (187, c-d). Eros zrodził się z metafizycznej tęsknoty człowieka za pełnią własnej istoty, której natura jednostki nie może osiągnąć. Ta wrodzona każdemu człowiekowi tęsknota dowodzi, że jest ona tylko fragmentem, częścią pierwotnej całości, z którą pragnie się znowu połączyć, gdyż oddzielony od niej czuje się słaby i bezradny (191 a – 193 a; zob. W. Jaeger, Paideia. Formowanie człowieka greckiego, Warszawa 2001, s. 752).
Sokrates przeprowadza analizę psychologiczną Erosa i ludzkiej osobowości. Eros jest pragnieniem tego, czego się nie posiada, a co jest konieczne. Nie posiada on pełni, jest swoiście okaleczony i stąd wciąż szuka i pożąda. Jest bowiem dzieckiem piękna i brzydoty, wiedzy i niewiedzy. Nie jest również bogiem, ani śmiertelnikiem. Jest demonem, który wciąż odczuwa brak, dlatego zdobywa, pożąda i szuka szczęścia. Należy zatem go wychować. Podobnie jest z człowiekiem, który także potrzebuje miłości, akceptacji, szczęścia, etc. Ten brak zapełnia w człowieku intelektualna kontemplacja Idei Dobra. Pomostem jest tu filozofia i filozoficzna paideia.
Chrześcijańska teologia, mistyka i ascetyka kilka wieków później wskażą na Boga jako na kres ludzkiej tęsknoty i cierpienia. Św. Augustyn powie, że niespokojne jest serce człowieka dopóki nie spocznie w Bogu. Niezbędne jest zatem doskonalenie się człowieka i jego osobowości, by był on szczęśliwy, by posiadł arete. Miłość łączy więc Platon z panowaniem nad sobą (enkrateia), z wyrabianiem w sobie doskonałości, która ma następujące stopnie: 1) zachwyt, ekstaza; 2) piękno samo w sobie, które jest boskim pięknem; 3) kalokagathia – ideał dobra i piękna, oraz doskonałości moralnej.
W Fajdrosie wiąże się koncepcję miłości z anamnezą (teorią przypominania sobie, również: pochodzenia duszy). Miłość związana z tęsknotą za tym co doskonałe, boskie świadczy zdaniem Platona, że dusza człowieka przed „uwięzieniem” w ciele przebywała w świecie idei. Miłość jest tęsknotą, „nostalgią” za Absolutem, „wznoszeniem się” do niego. Platońska teoria miłości za zatem swój moralny i pedagogiczny charakter. Celem człowieka jest ulepszanie się, osiągnięcie moralnej i duchowej doskonałości. Dlatego Sokrates modli się o mądrość, cnotę i piękno. Jego „modlitwa” jest charakterystyczna niemal dla całej kultury antycznej: „Panie, Przyjacielu nasz i wy inni, którzy tu mieszkacie, bogowie. Dajcie mi to, żebym pięknym był na wewnątrz. A z wierzchu, co mam, to niechaj w zgodzie żyje z tym, co w środku. Obym zawsze wierzył, że bogatym jest człowiek mądry. A złota obym tyle miał, ile ani unieść, ani udźwignąć nie potrafił nikt inny, tylko ten, co zna miarę we wszystkim” (Fajdros, 14, b-c).
Z kolei Arystoteles: wiąże miłość z koncepcją Pierwszego Nieruchomego Poruszyciela. Dla Greków relacje osobowe miały inny charakter niż w średniowiecznej chrześcijańskiej lub współczesnej Europie. Grecki świat opierał się na ptolemejskim modelu kosmologicznym, odrębnym od kopernikańskiego. Nie można o tym zapomnieć, jeśli chce się głębiej zrozumieć przesłanie Arystotelesa. Według Arystotelesowskiej fizyki byt wyższy (Pierwszy Nieruchomy Poruszyciel) jest przyczyną ruchu we wszechświecie. Ożywia w ten sposób pomniejsze byty, które poruszają się lokalnie. Pierwszy Poruszyciel udziela ruchu, ale nie ze względu na miłość do niższych bytów, ale jest zdeterminowany przez celową grecką rzeczywistość. W tak rozumianym świecie nie ma relacji pomiędzy Pierwszym Poruszycielem a bytami niższymi. Pierwszy Poruszyciel jest niezależny i samowystarczalny. To też stanowi o jego doskonałości (Metafizyka, 1072 b 13-30). W Etyce nikomachejskiej Stagiryta przedstawia koncepcję człowieka słusznie dumnego, który „sam sobie wystarcza” (szczegółowo omawiam ją w książce Człowiek i paideia), o ile oddaje się intelektualnej kontemplacji. To upodabnia człowieka do Absolutu. W tym jednym przypadku mistrz ze Stagiry odstępuje od przekonania, że człowiek jest istotą społeczną, która potrzebuje wspólnoty do życia i rozwoju cnoty.
Arystoteles odróżnia miłość od przyjaźni. Miłość jest związana z namiętnością i współżyciem, w przeciwieństwie do przyjaźni. Przyjaźń winna być oparta na równości osób. Jest to jeden z istotnych warunków jakie stawia Arystoteles przed przyjaciółmi. Uważa on, że winny być to osoby równe sobie, przede wszystkim na poziomie moralnym. W przeciwnym wypadku przyjaźń będzie zagrożona, że przerodzi się w układ oparty na przyjemności lub korzyści (Etyka nikomachejska, 1157 b – 1160 b). Zasadą przyjaźni jest zatem równość i podobieństwo. Stąd wyróżnia on następujące typy przyjaźni oparte na przyjemności, korzyści oraz przyjaźń bezinteresowną. Ta ostania jest właściwa i związana z koncepcją człowieka moralnie usprawnionego (człowiek słusznie dumny). Pewnym odstępstwem jest małżeństwo. W nim bowiem ludzie łączą się ze względu na korzyść jakim jest spłodzenie potomstwa oraz przyjemność. W małżeństwie nie powinno jednak zabraknąć cnoty (1162 a 14-34), ponieważ i ono jest formą przyjaźni. Stąd wiosek Arystotelesa – „człowiek szczęśliwy potrzebuje przyjaciół” (1169 b 3-22).
Prawdziwym przyjacielem jest ten, kto spełnia przenajmniej jeden z powyższych warunków:
- okazuje życzliwość przyjacielowi;
- życzy przyjacielowi by istniał i żył;
- przebywa z przyjacielem;
- ma te same co on upodobania;
- wspólnie się z nim smuci i raduje (1166 a 1-10).
Fragment z książki „W poszukiwaniu duchowej elegancji” Mikołaja Krasnodębskiego (doktor habilitowany filozofii, prof. PWSZ w Głogowie)