12.03.2024

Błogosławiony Edmund Bojanowski przekraczający granice własnych możliwości

            Życiorys błogosławionego Edmunda Bojanowskiego skupia uwagę na kilku jego cechach, które stawiają dzisiejszemu człowiekowi mocne pytania. Gdy w pełnieniu szlachetnych dzieł wątpimy – on pokazuje wytrwałość, gdy ustajemy – on pokazuje nieustępliwość, gdy wycofujemy się – on idzie dalej. Błogosławiony Edmund zadziwia umiejętnością przekraczania granic własnych możliwości. Wiemy, że tak jak jego dzieło, również nasze potrzebują tej cechy naszych serc, by mogły przebić się owocnie przez trudy i próby. Co takiego miał w sobie Błogosławiony, że jego dzieło zdołało pokonać tyle wyzwań?

           Błogosławiony Edmund to człowiek miłości Boga i modlitwy. Miłość Boga, karmiona codzienną żarliwą modlitwą, zbliżyła bł. Edmunda Bojanowskiego do poznania Jego Woli i ubogaciła Bożą mądrością. Był to stan, w którym Edmund – poprzez moc miłości – zaczął żyć logiką Bożej miłości i coraz bardziej rozeznawać moc Opatrzności. Przybywało sytuacji, które można było wytłumaczyć jedynie poprzez odwołanie się do Bożej Opatrzności. Refleksja na koniec każdego dnia pozwoliła mu zrozumieć te sytuacje, co więcej – zafascynować się nimi i co dnia na nowo budować w sobie niezłomne zaufanie i wiarę w skuteczność Bożej interwencji: „Wieczorem do modlitw moich zwyczajnych dodałem serdeczne modły dziękczynne za dzień tak szczęśliwie spędzony, w którym mi Bóg tyle miłosierdzia i swej Opatrzności okazał. O Boże! Jakże serce moje przepełnione pociechą! Nie daj, abym się przez to czuł bezpiecznym, bo właśnie mogłoby nas prędkie zasmucenie spotkać. Owszem i jak w każdym smutku pokrzepiasz mnie nadzieją rychłej pociechy, tak w dniu pociechy, uzbrój mię gotowością na wszelkie przygody, abym zawsze z Wolą Twoją Świętą zgadzać się umiał” (Edmund Bojanowski. Dziennik, T. I, s. 57).

            W duchowości Bł. Edmunda przeplata się poczucie radości z gotowością na dalsze zaskoczenia, związane z realizacją Bożej Woli. Radość związana jest z możliwością oglądania tego wszystkiego, co każdego dnia czyniła Boża Opatrzność. To właśnie źródłem tej radości była dla Błogosławionego każda pomoc miłosiernego Boga i skuteczna interwencja w bezradności i bezsilności codziennych zadań. Potrafił bardziej cieszyć się oglądaniem tejże interwencji niż przejmować się własną niewystarczalnością i niemożliwością zebrania odpowiednich środków materialnych, jakich domagało się jego dzieło. Można  powiedzieć, że taka postawa jest owocem wielkiej wiary w Opatrzność i przekonania, że tam gdzie człowiek nie potrafi już nic zdziałać jest miejsca dla Boga i rzeczywiście pomoc Boża zaistnieje. Poczucie radości było tak piękne, że bł. Edmund wręcz prosił Boga, by nie zaczął czuć się bezpiecznym. To z pewnością mogłoby spłycić jego niezachwiane zaufanie Bożej Opatrzności, a w konsekwencji – odebrać niepowtarzalne odczucie radości i głębokiej wdzięczności wobec Wszechmocnego.

            Radość i wdzięczność z oglądania dzieł Bożej Opatrzności wzmagały w bł. Edmundzie głęboką fascynację. Fascynacja była tym większa im bardziej sytuacja jawiła się w ludzkiej ocenie i w ludzkiej strategii jako niemożliwa do zaistnienia: „O, jakże cudowne są sprawy Opatrzności! Wtenczas kiedyśmy nie wiedzieli skąd dalej wydatki przedsięwziętej budowy opłacić, kiedyśmy tylko o tyle spokojni byli, o ile nasza ufność w Panu Bogu pokrzepiła nas w wytrwałości – zsyła nam Bóg Najmiłosierniejszy pomoc wystarczającą do uskutecznienia tak trudnego w naszym niedostatku przedsięwzięcia” (Edmund Bojanowski. Dziennik, T.I, s. 54). W życiu Błogosławionego w przedziwny sposób dochodziło do połączenia ufności z wytrwałością. To z Bożej wierności i niezawodności, których doświadczał przez całe swoje życie, rodziła się w jego sercu podziwu godna wytrwałość. Była rodzajem odporności w działaniu, siłą przetrwania trudności i motywacją do ciągłego kroczenia raz obraną drogą. Można powiedzieć, że gdyby nie taki rodzaj wytrwałości w działaniu, apostolat miłosierdzia nie mógłby rozwinąć się tak owocnie i ponadczasowo. Bł. Edmund musiał zderzać się z granicą ludzkiej zaradności i skuteczności, aby dopiero wtedy w pełni przekonać się, że cokolwiek wydarza się pochodzi jedynie od Boga – jest darem Jego Opatrzności.

            Przeżywając każde kolejne zmagania i próby, prosimy bł. Edmunda o wyjednanie nam u Boga daru tej wytrwałości, której źródło – jak w jego przypadku – jest w gorącej miłości Boga i wytrwałej modlitwie.

 

                                                                                        Ks. dr hab. Ireneusz Stolarczyk

 

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Polityka prywatności